Artur Dudek - comniekreci.pl
Aktywny Szydłowiec: Witaj Artur. W internecie można Cię poznać jako Samca Alfa na prowadzonym przez Ciebie blogu pod adresem comniekreci.pl… ale jaki jesteś prywatnie? Możesz powiedzieć kilka słów o sobie?
Artur Dudek:
Jestem dokładnie taki jak opisuję siebie na blogu. Typowy samiec Alfa z ogromnym ego, którego Gromowładna trzyma sztywno pod sporym naciskiem pantofla. Z tej patowej sytuacji ratuje mnie jednak ogromny dystans do swoich przywar, dystans do sytuacji w jakiej postawiłem się wiele lat temu, obiecując kobiecie mojego życia dozgonną miłość i wierność.
No dobra, a tak na poważnie jestem typowym facetem, ojcem pracującym o wiele za dużo, mężem który nie pomaga w domowych obowiązkach, pracownikiem który nie wyrabia się na czas ze swoimi obowiązkami.
Świat jaki opisuję na swoim blogu to mój realny świat widziany moimi oczami, lekko zakrzywiony przez moje poczucie humoru i miłość do zarażania śmiechem.
AS: Stali czytelnicy bloga doceniają w nim przede wszystkim dawkę nieoczywistego humoru oraz lekkie pióro autora – to połączenie uzależnia i każdy z odwiedzających czeka na kolejny wpis. Czy masz już jakieś doświadczenie w pisaniu czy odkryłeś swój talent dopiero z comniekreci.pl?
Artur Dudek:
Prawda jest taka, że jako nastolatek miałem trudność z napisaniem nawet najprostszego wypracowania. I myślę, że gdybyśmy zapytali o szanse na to, że zostanę autorem własnego bloga moje nauczycielki języka polskiego odpowiedź byłaby jednogłośnie przecząca. Od zawsze jednak byłem gadułą. Mówić mogłem o wszystkim, z każdym, nawet jak mnie nikt nie słuchał. Widzę tu ogromne podobieństwo do mnie u mojego starszego syna. Niedawno zrozumiałem dlaczego rodzice płacili mi za każde 5 minut milczenia.
Od jakiegoś czasu pracuje głównie z domu, rzadko z kimś rozmawiając w cztery oczy. Myślę, że spokojnie można przyjąć iż wraz ze spadkiem wypowiadanych słów, liczba tych napisanych rośnie wprost proporcjonalnie, a może nawet wykładniczo?
Nie wiem. Ważne jest, że kartka przyjmie wszystko, jest wiernym słuchaczem, nigdy nie odmawia i zawsze jest skora do wspólnego spędzania czasu. A gdy pod wpisem pojawi się komentarz, ktoś go polubi, udostępni… To cieszy jeszcze bardziej. Czyli jednak po drugiej stronie kartki jest ktoś kto tego chętnie słucha! To napędza do pisania.
AS: Grupa wiernych czytelników na pewno jest i życzymy aby była coraz większa. Czy comniekreci.pl jest pojedynczym twoim projektem czy częścią większego planu? Są pomysły czy być może już dodatkowe działania na rozwój bloga?
Artur Dudek:
Pomysł na bloga ewoluuje od początku jego powstania. Początkowo miał być on poświęcony głównie testom sprzętu rowerowego wokół którego powstają niezliczone mity.
Później, moja własna niesforność i niefrasobliwość spowodowała ciąg niefortunnych zdarzeń, które również opisałem, co zostało bardzo pozytywnie odebrane.
Rower zaczął towarzyszyć mi niemal w każdej podróży, zarówno samodzielnej jak i rodzinnej co oczywiście poddało kolejne tematy do wpisów.
To zwróciło uwagę m.in. mojego pracodawcy, firmy Sii sp. z o.o. , która nie tylko pomogła mi w komunikacji z pracownikami o podobnych zainteresowaniach, ale również w ramach programu sponsoringu pasji wspomogła mnie finansowo, abym mógł realizować projekty o większej skali – tak powstał pomysł na wyjazd na Green Velo który planuje w 2020 roku.
Kolejne zaproszenia do udziału w wydarzeniach sportowych, akcjach charytatywnych i zainteresowanie moim blogiem różne organizacje sportowe oczywiście również dodają skrzydeł i tematów.
A ledwie kilka dni temu w życie wprowadziliśmy nasz największy projekt, który sprawi że zarówno tematyka jak i zasięg postów ulegnie mam nadzieję zmianie na lepsze.
AS: Słowo „rower” pojawia się bardzo często zarówno na Twoim blogu jak i w naszej rozmowie… Czym dla Ciebie jest rower?
Artur Dudek:
W chwili obecnej jestem szczęśliwym posiadaczem pięciu rowerów i oczywiście w głowie wciąż rodzą się nowe pomysły jak przemycić do domu szósty, żeby Gromowładna się ze mną nie rozwiodła.
Odpowiedź na Twoje pytanie jest zawarta w przyczynie dlaczego mam ich aż tyle.
Wcale nie chodzi o to by wydać więcej od Gromowładnej na kosmetyki, samochody, dzieci, podróże – za wąski jestem w uszach i nie robią aż tak drogich rowerów.
Widzisz, rower dla mnie jest czymś co pomaga w życiu codziennym. Każdy rower jest inny i każdy z nich działa na mnie inaczej.
Są ludzie którzy w zależności od nastroju robią sobie inny makijaż, zakładają skarpetki które wyrażają ich emocje, jedzą konkretne potrawy, ja wsiadam na konkretny rower.
Kiedy miałem ciężki dzień w pracy, mój umysł czuje się zdewastowany ciągła zmianą języków, tematów i panuje w nim chaos, wtedy sprawdza się las i rower górski. Jeśli potrzebuje relaksu – oczywiście Spa i FAT Bike brodząc po uszy w błocie. Gdy jest problem do rozwiązania wygrywa szosa, która pozwala się oczyścić i skupić na jednym temacie… a kiedy czuję nudę zawsze sprawdza się scieżkowiec: podjazd – endorfiny, zjazd – adrenalina.
Ponadto rower poniekąd uratował mi życie. Lata temu jak każdy młody człowiek jeździłem rowerem, te 20 lat wstecz nie było tyle samochodów i widok dzieciaka jadącego rowerem do szkoły nie wzbudzał niczyjego zdziwienia. Później studia – duże miasto, akademik, rower został z rodzicami, a ja poznałem smak komunikacji miejskiej i fast foodów. Jakieś 50 kg później dowiedziałem się, że w wieku 30 lat mam uszkodzony kręgosłup, arytmię i ogromne nadciśnienie. Jedna chwila zmieniła moje życie, sprzedałem samochód, wróciłem do roweru i dziś po tamtych problemach w zasadzie nie ma śladu.
Zaczyna robić się już przy długo i melancholijnie dlatego szybko podsumowując, mówię, oddycham, jem, kocham, pedałuję – to część mojego życia bez której znów nie umiałbym żyć.
AS: Na zakończenie nie pozostaje nam nic innego jak podziękować za rozmowę i życzyć realizacji wszystkich planów. Do zobaczenia na rowerze 😉